SGX styl wolny
- Szczegóły
- Utworzono: środa, 26, wrzesień 2007 22:37
- pawel kusmierski
Wszyscy dobrze wiemy ze kupno samochodu jest bardzo przyjemna czynnoscia. Szczególnie gdy auto oddalone jest o jakies kilka tysiecy kilometrów :-), by na miejsce zakupu trafic trzeba leciec samolotem wracać promem i jeszcze sporo innych ciekawych tematów. W moim przypadku wybór był prosty, NIssan Patrol SGX 4,2 D.
Praktycznie nie jest dostępny w Polsce dlatego szukałem głównie u brytoli. Jest to ostatni z modeli Nissana który ma silnik bez elektroniki, z kołami zebatymi zamiast łancuszków (pasków) rozrządu, wyposazony bogato jak na terenówke, z blokadą mechanizmu różnicowego tyłu i co najwazniejsze - młodszy od mojego ostatniego parcha. Pomysłem tym zaraził mnie koleś , zreszta mój imiennik (przy okazji wielkie dzieki Pablo). Godzinami slęczałem przed kompem: ebay, autotrader, w koncu poleciałem, kupiłem, dokładnie takiego jakim go sobie wyobrazałem, poprostu Super Grejt Xtrim .Dzieki pomocy kolesia z lat dziecinstwa ( Artur Vel Groooby) udało sie dopiąć wszystkie urzędowe sprawy. Auto stało w miejscowosci Leeds koło Manchesteru, obute w 31 calowe opony, potężną ilość chromów i mialo wyglad pociesznego placka. Juz wtedy wiedziałem jak go przerobie. Po długich ogledzinach i przetestowaniu czy aby silnik chodzi, po kilku lokalnych browarach zmeczony ale szczesliwy poszedłem spac. Rano przyszedł czas na test auta w warunkach zblizonych do naturalnych dla terenówki. wybór padł na Snowdonie w Walli, kraine oddalona zaledwie o 200 km od Manchesteru a wygladem i charakterem przypominającą nasze tatry. Dziwnie sie jezdzi autem z kierownica po prawej stronie, ciągle prawa reka szukala dzwigni zmiany biegów w ......drzwiach. juz nie wspomnajac o ciagłej checi wjazdu na kazde rondo czy skrzyzowanie pod prąd. głąby ci angole, by tak sobie zycie utrudniac. O ile na trasie szybko sie przyzwyczaiłem, to w miescie była masakra!!
Większość terenów Snowdonii jest prywatna , cała reszta jest pokryta asfaltami wiec nie było za bardzo gdzie poupalac, poza kilkoma szutrowymi drogami. Wybraliśmy sie z Grooobym na mały trekking po okolicy (wchodzic mozna wszedzie pomimo terenów prywatnych!!). ciekawostką były tam kamieniołomy i całe wioski zbudowane z kamienia.
Oczywiscie opuszczone juz dawno temu. Wodospady i sztuczne jeziorka w wyrobiskach. Całość dawała dosyc ciekawy efekt, jak by jakas tajemna siła zniszczyła okolice i ludzi pozostawiając tylko zieleĹ i skały. Ciekawostką były znaki i napisy w dwóch jezykach, Angielskim i Walijskim.
NIektóre tak pokrecone ze język mozna było połamac. Wieczór sie zblizał wielkimi krokami wiec postanowiliśmy znaleĹşć jakąs porządną kolebe. Potem był gryyyl syto zakrapiany Stella Artois i innymi specyfikami kuchni angielskiej. Na rano zaplanowany był atak szczytowy na góre Snowdon (1085 m.n.p.m) , najwieksza w tym regionie. Nalezy dodac ze podejscie na droge zaczynało sie od wysokości około 250 m.n.p.m. Wybraliśmy droge alternatywna, ze wzgledu na moje i Groobego zamiłowanie do wspinaczki.
Trasa obfitowała w dość długie odcinki gdzie używaliśmy wszystkich czterech konczyn do poruszania sie w skalistym terenie. Od poczatku dnia okolica sie zmieniła , miała charakter typowo górski bez drzew czy nawet kosówek. Idac granią widoki były najciekawsze. Jeziorka, doliny, w oddali majaczyły miejscowosci, widac było nawet Morze Irlandzkie i zatoke Cardigan.
Pogoda dopisywała. Na szczycie bylismy koło południa. Szybkie piwko, pamiatkowa fotka i powrót do wozu ,zejscie dłuuuugie i męczące bardziej niz podejscie. zwłaszcza ze buty mieliśmy przemoczone od łazenia po strumykach. Autostrada i do domku, długo sie nie mogłem przemóc by pomykac patrolem ponad 150 km/h....
Pomine teraz specjalnie droge powrotna przez Anglie by płynnie przejść do jeszce jednego miejsca wartego opisania. wybrzeze Francji i pobudowane przez niemców za czasów 2 wojny światowej fortyfikacje. Prom przybił do portowej miejscowosci Calais póĹşnym popołudniem. szybko udałem sie na zachód , na wczesniej juz upatrzone miejsce zwane Cap Griz Nez.
Mały spacer po bunkrach i wybrzeżu, szybkie piwko i spac. Rano gęsta mgła zascieliła wszystko w okolicy, na dzis zaplanowałem ciąg dalszy zwiedzania, tym razem na południe od przylądka na którym nocowałem. Trzymałem sie ciągle wybrzeza jadąc drogami 3ciej kategorii i polnymi, tu pierwszy raz za moich czasów parcholina poczuła błoto, tu po raz pierwszy zapiąłem blokade testując ja na kilka sposobów. We Francji jest wieksza wolnosc jezeli chodzi o drogi gruntowe i jazde po nich, jest tez ich wiecej. Koło południa dotarłem do baterii dział Todt, celu mojej podrózy.
Zwiedzanie zajeło mi troche zwłaszcza ze odwiedziłem wszystkie 4 obiekty. Były tam kiedys działa wielkiego kalibru skierowane na Anglię a w środku zachowały sie propagandowe rysunki. Komentarz pozostawiam wam, obejrzyjcie zdjecia a ja w tym czasie bede wracał przez Francje, Belgie ,Luxemburg ,Niemcy do Polski......do domu....
udniem. szybko udałem sie na zachód , na wczesniej juz upatrzone miejsce zwane Cap Griz Nez. Mały spacer po bunkrach i wybrzeżu, szybkie piwko i spac. Rano gęsta mgła zascieliła wszystko w okolicy, na dzis zaplanowałem ciąg dalszy zwiedzania, tym razem na południe od przylądka na którym nocowałem. Trzymałem sie ciągle wybrzeza jadąc drogami 3ciej kategorii i polnymi, tu pierwszy raz za moich czasów parcholina poczuła błoto, tu po raz pierwszy zapiąłem blokade testując ja na kilka sposobów. We Francji jest wieksza wolnosc jezeli chodzi o drogi gruntowe i jazde po nich, jest tez ich wiecej. Koło południa dotarłem do baterii dział Todt, celu mojej podrózy. Zwiedzanie zajeło mi troche zwłaszcza ze odwiedziłem wszystkie 4 obiekty. Były tam kiedys działa wielkiego kalibru skierowane na Anglię. Komentarz pozostawiam wam, obejrzyjcie zdjecia a ja w tym czasie bede wracał przez Francje, Belgie ,Luxemburg ,Niemcy do Polski......do domu.....
Migawki
