cookie pisze:Abo pisze: niedostępny szerszemu gronu chętnych
i coś w tym chyba jest bo szersze grono=więcej jazdy po lasach, zasianych polach i ogólnego niezadowolenia społecznego. Zobacz jak są dzisiaj postrzegani quadowcy. Nie wszyscy to barany ale niestety przez to że jest ich więcej to ryzyko również jest większe.
Eeee g... prawda. No może trochę prawdy by było, ale niewiele.
Kto ze startujących w rajdach nigdy nie jechał przez las nielegalnie? Jest ktoś taki na forum?
Bo przecież nawet jadąc drogą gminną w lesie i zjeżdżając na bok by się odlać, pójść na grzyby, zaznać miłości itd. łamie się prawo. Zresztą taki temat to nie na otwarte forum i nie w tym topicu.
Ale jak chcesz, by w rajdach jeździła stała grupa ludzi, to.... sobie chciej.
Zacytuję tu coś:
Stowarzyszenie jako forma prawna działa od 2003 roku, natomiast nasza przygoda z off-roadem zaczęła się około 1996 roku. Na początku było nas 4 w chwili obecnej mamy w naszej "stajni" ponad 40 pojazdów, począwszy od Nissanów kończąc na Toyotach i Jeepach. Doświadczenia zdobywaliśmy na imprezach organizowanych od Drawska poprzez Kaszuby na Wielkopolsce kończąc, oraz na indywidualnych imprezach terenowych. Wśród nas są zarówno wielbiciele turystycznych przejażdżek w lekkim terenie, jak i amatorzy tras ekstremalnych. Amatorzy dalekich ekspedycji jak i krótkich wypadów za miasto. Zapraszamy wszystkich chętnych do udziału w naszych spotkaniach. Mamy samochody o seryjnym wyposażeniu i przygotowane przez specjalistyczne warsztaty. Zdecydowaną większością są jednak pojazdy przygotowane do terenu przez nas samych. Terenowe przeszkody pokonujemy z dbałością o środowisko naturalne.
@Darek
Przecież nikt nie pisze, żeby w Magamie, Bobku,w Wałczu, Lotniskowcu czy innych trudnych rajdach PLP jeździły sobie passaty 4motion, czy inne legacy w kombiku. Chodzi o to, czy nie dać szansy na pojeżdżenie autom bez liftów i dużych MTków, w małych lokalnych imprezach o marchewkę.
Bo sugerowana przez cooki'ego metoda eliminacji da szansę nowobogackiemu, którego stać kupić sobie na allegro zabawkę za 50kPLN na wielkich simexach i z trzema wyciągarkami, który ma w doopie mandat 500PLN od strażników czy policji za oranie zabawką szkółki, a odrzuci osobę której nie stać na zmotane auto, chcącą liznąć i poduczyć się możliwości swojego pojazdu. Bo nawet kupując Parcha takiego jak wyjechał z fabryki, nie da się pojechać po 50 autach z klas wyczyn i extreem.
Moim zdaniem nikomu by korona z głowy nie spadła, gdyby org. puścił na trasę godzinę wcześniej parę suvów i zarobił te 1-1,5kPLN więcej? I niech sobie to nazwie turystykzero, czy turystykanemik - nieważne - przecież i tak to org układając trasę wie, czy da się i czy chce coś takiego wprowadzić. Na diabelskich pustaciach było z 5 aut całkiem cywilnych , przez kałuże przejeżdżali, lakier pobrudzili i żaden z nich nie wykazywał chęci do orania komuś pola, czy rozjeżdżania młodników.
Drugi cytat ze statutu stowarzyszenia:
Rozdział II
Cele i sposoby ich realizacji.
§ 1
Celem Stowarzyszenia jest:
1. Organizacja form turystyki aktywnej.
2.
Popularyzacja w społeczeństwie, jako formy aktywnego wypoczynku, wszelkich sposobów spędzania wolnego czasu, zgodnych z wymogami zachowania czystości środowiska naturalnego.
3. Stałe podnoszenie świadomości ekologicznej społeczeństwa.
Pozostaje w wierze, iż nie są to czcze frazesy...
Ktoś może przyjechać na imprezę by:
- sprawdzić, czy offroad mu się spodoba i będzie chciał siebie i swój sprzęt rozwijać
- sprawdzić czy środowisko ludzi ze stowarzyszenia, to fajne dziołchy i chopaki, czy to gbury jak z pola golfowego;
- sprawdzić/nauczyć się co jego sprzęt potrafi - bo zajeżdżając na rajdzie metr za daleko można liczyć na inną załogę, bo jest w pobliżu wiele załóg, a na codzień wjeżdżając w piaskownicy metr za daleko spędzimy parę godzin grzebiąc złom coraz głębiej, by w końcu pomaszerować po ciapka;
- podpatrzyć jak przeszkody robią inni, popróbować samemu co daje taki przejazd jak bardziej doświadczony kolega pokazał;
- porozmawiać, odreagować, nawiązać znajomości, nabyć wiedzy, zjeść kiełbaskę i poprostu złapać bakcyla...
Nie wyobrażam sobie, by ktoś przyjechał na rajd, by nauczyć się na nim wjeżdżania w kapustę, czy inne tuje sąsiadowi z za miedzy.
Nie piszę tu o sobie w celu wywalczenia sobie możliwości startu i zdobywania pucharów, tylko dla doświadczonych wyg, którzy mają już inny(spaczony doświadczeniem) pogląd, że jest inny punkt widzenia oraz dla orgów, że może coś takiego warto przemyśleć. Niech np będzie w tej klasie przedszkolnej
- wyjazd na trasę godzine wcześniej;
- brak pucharu - miejsce napisane na dyplomie - może odpędzi kogoś kto obiecał kochance, że przywiezie puchar z rajdu jaąc zmotanym autem w turystyku stawiając flaszkę orgowi - joke of corse;
- obowiązek posiadania własnego kinetyka i szekli, by sami mogli się w razie czego wyszarpać, nie utrudniając tym jazdy i nie zabierając czasu ciśnieniowcom;
- punk za pomoc ekipie wyciągającej zabrany ekipie, która wkleiła;
- obowiązek ustąpienia miejsca w razie przejazdu wyższym klasom - jak np jeżdżąc cywilnie po Nurburgringu;
- postawić flaszkę prezesowi i orgowi - tu zdobyłem co najmniej 2 głosy
No offence
Never say die... up men and try !!!
Blazer S10 99"