Swego czasu poszedł pchełce pasek klinowy. Paweł, dobry człowiek wziął i założyć pchełce nowy. Chwilę pojeździło to auto bez problemów, po czym pasek zaczął piszczeć. Po naciągnięciu przestał, ale jakiś miesiąc później znowu zaczął. Znowu Paweł go naciągnął. Sytuacja powtórzyła się jeszcze chyba ze 2 razy, po czym stwierdziliśmy, że może jednak trzeba by go poluźnić. Po poluźnieniu pasek nadal ma tendencje do piskania, niczym Tomuś z 4 pancernych.
Czy ktoś mógłby się wypowiedzieć w kwestii takiego naciągu paska, żeby przestało piszczeć? Bo już mnie nerwica bierze od tych hałasów
