Korona Azji -wieści z trasy
- prezes
- Prezes 4x4 Szczecin
- Posty: 10111
- Rejestracja: śr 14 lut, 2007
- Lokalizacja: szczecin
- Kontaktowanie:
Korona Azji -wieści z trasy
29.07.2008
"Przejechalismy 3000 km, jestesmy za Kazaniem 60 km. Bizun pali 10l/100km.Troche zmeczyła nas trasa, ale jest fajnie. Gajowe nas raz złapali. Namiot działa. Pozdrawiamy"
"Przejechalismy 3000 km, jestesmy za Kazaniem 60 km. Bizun pali 10l/100km.Troche zmeczyła nas trasa, ale jest fajnie. Gajowe nas raz złapali. Namiot działa. Pozdrawiamy"
prezes, po prostu prezes
Hej hej, to my
Jestesmy w jakims wiekszym miescie w Kirgizji. dzis jedziemy z Tomga, gdzie spedzilismy 3 dni na biwaku nad jeziorem Issyk Kul, a teraz udajemy sie nad jezioro Song Kul.
Co do granic to mamy do nich wybitne szczescie, na rosyjskiej tez nas przetrzymali pol nocy, wiezlismy motory na przyczepie, a rosjanie maja prawo 'adin czalawiek adna maszinu' i musieli wymyslic jak tu zrobic zeby nas wpuscic. Na granicy kazachskiej ostatecznie przetrzymali nas 15 godzin, nie zdzierzyli polskiego temperamentu i w koncu nas wpuscili umozliwiajac nam przezycie takich atrakcji jak szutrowe dziurawe odcinki autostrady, zwiedzanie astany i karagandy baj najt, burza piaskowa nad jeziorem balcharz, spotaknie z motocyklistami w Alma Acie i przepiekne gorskie drogi przed granica z Kirgizja. Na wstep do Kirgizji tez czekalismy, aby panowie celnicy skonczyli kolacje i zechcieli nas odprawic.
Zatrzymalismy sie na biwak 2 km od granicy i nazajutrz zaczelismy zwiedzanie interioru od praku krajobrazowego, do ktorego wstep kosztowal 20$ od pojazdu. Warto bylo wydac te pieniadze, bo widoki byly oszalamiajace. Trasy bardzo fajne, Bizunek byl zachwycony, ze w koncu ATeczki powiedzialy papa utwardzonej nawierzchni i wjechaly na mily gorski szuter. Po opuszczeniu parku przez Przewalsk, trafilismy do Tomgi nad Issyk Kulem. Nastepnego dnia udalismy sie na wycieczke w gory na przelecz na wysokosci 4000 m. n.p.m. Widoki przecudne, wszedzie gory, tylko w jednym punckie przerwane ogromnym Issyk Kulem. Wkolo byly zwaliska kamieni, piarzyska, strumyki plynace droga. Droga byla tak zniszczona ze podjazd i zjazd z 1500 m. n.p.m. na te 4000m. n.p.m. zajal nam caly dzien. W chatce pasterzy pilismy kumys, a w drodze powrotnej zaliczylismy wklejke na wulkanicznym pyle. Na szczescie lopata i po klopocie.
Niestety mamy klopot z wjazdem do Chin - jak pisalismy, 2 Ujgorow zabilo kilkunastu chinskich celnikow i do dzis zamkniete sa granice. Bedziemy krecic sie po okolicy, czekajac az otworza
Pozdrawiamy Was serdecznie,
Qferki
PS. na stronie Varianta [/url]variant.pl[url]mozecie na biezaco sledzic nasze postepy[/url][/list]
Jestesmy w jakims wiekszym miescie w Kirgizji. dzis jedziemy z Tomga, gdzie spedzilismy 3 dni na biwaku nad jeziorem Issyk Kul, a teraz udajemy sie nad jezioro Song Kul.
Co do granic to mamy do nich wybitne szczescie, na rosyjskiej tez nas przetrzymali pol nocy, wiezlismy motory na przyczepie, a rosjanie maja prawo 'adin czalawiek adna maszinu' i musieli wymyslic jak tu zrobic zeby nas wpuscic. Na granicy kazachskiej ostatecznie przetrzymali nas 15 godzin, nie zdzierzyli polskiego temperamentu i w koncu nas wpuscili umozliwiajac nam przezycie takich atrakcji jak szutrowe dziurawe odcinki autostrady, zwiedzanie astany i karagandy baj najt, burza piaskowa nad jeziorem balcharz, spotaknie z motocyklistami w Alma Acie i przepiekne gorskie drogi przed granica z Kirgizja. Na wstep do Kirgizji tez czekalismy, aby panowie celnicy skonczyli kolacje i zechcieli nas odprawic.
Zatrzymalismy sie na biwak 2 km od granicy i nazajutrz zaczelismy zwiedzanie interioru od praku krajobrazowego, do ktorego wstep kosztowal 20$ od pojazdu. Warto bylo wydac te pieniadze, bo widoki byly oszalamiajace. Trasy bardzo fajne, Bizunek byl zachwycony, ze w koncu ATeczki powiedzialy papa utwardzonej nawierzchni i wjechaly na mily gorski szuter. Po opuszczeniu parku przez Przewalsk, trafilismy do Tomgi nad Issyk Kulem. Nastepnego dnia udalismy sie na wycieczke w gory na przelecz na wysokosci 4000 m. n.p.m. Widoki przecudne, wszedzie gory, tylko w jednym punckie przerwane ogromnym Issyk Kulem. Wkolo byly zwaliska kamieni, piarzyska, strumyki plynace droga. Droga byla tak zniszczona ze podjazd i zjazd z 1500 m. n.p.m. na te 4000m. n.p.m. zajal nam caly dzien. W chatce pasterzy pilismy kumys, a w drodze powrotnej zaliczylismy wklejke na wulkanicznym pyle. Na szczescie lopata i po klopocie.
Niestety mamy klopot z wjazdem do Chin - jak pisalismy, 2 Ujgorow zabilo kilkunastu chinskich celnikow i do dzis zamkniete sa granice. Bedziemy krecic sie po okolicy, czekajac az otworza
Pozdrawiamy Was serdecznie,
Qferki
PS. na stronie Varianta [/url]variant.pl[url]mozecie na biezaco sledzic nasze postepy[/url][/list]
Ostatnio zmieniony pt 08 sie, 2008 przez fruzia, łącznie zmieniany 2 razy.
- qsma
- Weteran bezdrozy
- Posty: 3018
- Rejestracja: sob 10 lut, 2007
- Lokalizacja: Szczecin
- Kontaktowanie:
wczoraj skonczyla nam sie lokalna gotowka (somy) i pojechalismy 200 km szutrem do najblizszego miasta NARYN do banku, byly klopoty bo nie lubia VISA karty.dzieki temu moge cos napisac. zaraz jade dalej szutrami bo asfaltu nie ma, do miejscowosci Kazarman potem do Jalalabat i z tamtad na granice chinska. 2 dni jazdy . podobno ma byc juz otwarta. widoki sa tak zajebiste ze nie da sie opisac slowami. bizun sie czasem grzeje jak mamy podjazdy po 2 km deniwelacji, ale daje rade. mam klopoty z zasiegiem wiec nie czesto pisze. dzieki darek, prezio za esemesy. poprawia nam to chumor.
pozdrowy
QFerki
pozdrowy
QFerki
Pozdrawiamy Was serdecznie z Kashgaru w Chinach
Od piatku wzbogacamy chinska gospodarke, bo Q juz wynalazl ulubione piwo w krzaczki
Zwiedzilismy kilka meczetow (wpuszczaja kobiety!), poprobowalismy ujgurskiej kuchni, a takze chinskich przysmakow i nawet jakos udaje nam sie komunikowac z lokalesami co widac po tym ze jakos sie w tej kafejce internetowej znalezlismy.
Co do poruszania sie tutaj - raj dla kamikaze, chinczycy jezdza zderzak w zderzak, klakson i mruganie dlugimi to tutaj standard, a pieszy nie ma zadnej racji bytu, choc wszedzie sie paleta miedzy autami. Brak jest przejsc dla pieszych a ruch potrafi byc bardzo natezony, ale tak to jest w malych chinskich miasteczkach co to maja po 3 i pol miliona mieszkancow i mniej wiecej tyle samo elektrycznych skuterow na ulicach
Dla zmartwionych - jeszcze nam sie oczy skosnie nie ulozyly
QFerki
Od piatku wzbogacamy chinska gospodarke, bo Q juz wynalazl ulubione piwo w krzaczki
Zwiedzilismy kilka meczetow (wpuszczaja kobiety!), poprobowalismy ujgurskiej kuchni, a takze chinskich przysmakow i nawet jakos udaje nam sie komunikowac z lokalesami co widac po tym ze jakos sie w tej kafejce internetowej znalezlismy.
Co do poruszania sie tutaj - raj dla kamikaze, chinczycy jezdza zderzak w zderzak, klakson i mruganie dlugimi to tutaj standard, a pieszy nie ma zadnej racji bytu, choc wszedzie sie paleta miedzy autami. Brak jest przejsc dla pieszych a ruch potrafi byc bardzo natezony, ale tak to jest w malych chinskich miasteczkach co to maja po 3 i pol miliona mieszkancow i mniej wiecej tyle samo elektrycznych skuterow na ulicach
Dla zmartwionych - jeszcze nam sie oczy skosnie nie ulozyly
QFerki
Dzisiaj przyjechalimy do Rashkogaru, po drodze ogladajac jezioro Karakol i slynna gore Mustagata. Spimy w hotelu w ktorym z jednej strony mamy widok na Pamir, z drugiej na Karakorum. Jestesmy na wysokosci 3500 m n.p.m., a gory maja tu ponad 7000 m n.p.m. Jest znacznie chlodniej niz w Kasharze, w ktorym wprost rozplywalismy sie z goraca. Jutro wracamy do Kashgaru, a pozniej na Tadzykistan lecimy, wiec nie dziwcie sie ze relacje beda rzadsze, bo tam ani zasiegu w telefonie, ani internetu, ani nawet porzadnej stacji benzynowej ni ma. Drog tez nie bedzie, a wszystko powyzej 3000 m n.p.m.
Pozdrawiamy,
QFerki
Pozdrawiamy,
QFerki
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 45 gości