Bułgaria 2014
: wt 15 lip, 2014
"Żyj Zdarow..."
Cel: Zobaczyć i posmakować Bułgarię
Trasa: Szczecin-Dukla-Presov [SK]-Debrecen [H]-Oradea [RO]-Timisoara-Turnu Severin-Vidin [BG]-Montana-Sofia-Dupnitsa-Rilskij Manastyr-Sandanskij-Melnik-Gotse Delchev-Dospat-Batak-Plovdiv-Burgas-Resovo-Varna-Sighisoara-Brzesko-Szczecin.
Zaraz po przekroczeniu granicy RO-BG przez most nad Dunajem w Vidin rozpoczęlismy się rozgladać za noclegiem. Niestety baza noclegowa w Bułgarii jest wyjatkowo uboga.Istniejące kempingi lub pola namiotowe istniejace na mapach wcale nie musza istnieć w rzeczywistości. Tak też i jest z kampingiem w okolicach Vidin. Dlatego zdecydowalismy się spędzic noc nad Dunajem. W przepieknej miejscówce. Niestety miliony komarów sie dowiedziały o naszym obozie i przybyły nas powitać w swój ulubiony krwawy sposób. Na szczęście około 22 ta krwawa orgia się skończyła i moglismy sie spokojnie napawać piekniem naddunajskiej nocy.
Po ciężkim poranku ruszylismy w kierunku południowym. Niestety "szybki przelot" nijak nie pasuje do bułgarskich warunków jazdy. Drogi są nie równie, dziurawe i bardzo źle oznakowane. Zarówno w znaki poziome jak i pionowe. Styl jazdy Bułgarów tez daje wiele do życzenia. Styl bardzo nonszalancki, brawurowy i bardzo nieprzewidywalny.
Pędzilismy drogą główną w kierunku Sofii.
Stolica Bułgarii jakiegos porażającego wrażenia na nas nie zrobiła. Ot stołeczne miasto z dużym ruchem i korkami na ulicach.
Z ulgą opuszczalismy to miasto kierując się w kierunku gór Riła.Im dalej na południe , tym bardziej krajobraz się zmieniał na przyjaźniejszy.Na nocleg wybralismy kamping "Zodiak".
Bardzo sympatyczne i miłe miejsce na wysokości około 1400 mnpm.W nocy temp spadała do 5 stopni Censljusza. Można rozbic namiot [ 2os-6 lewa], można wynając mały domek [15 lewa]. Ciepła woda, czysta toaleta, świetna kuchnia i szum potoku całą dobę. Rano po sklarowaniu pojazdów ruszylismy dale w drogę odwiedzając przy okazji Rilskij Monastyr [taka bułgarska Częstochowa lub Licheń] Warto odwiedzić ale bez euforii. Góry Riła to dość wysokie góry [choć są małym pasmem górskim] 16 szczytów powyzej 2700 mnpm a 90 przekracza 2000 m.Można się zapuścić w jedną z setek drózek górskich. Drogi bardzo malownicze i dające czasami spora dawke adrenaliny. Nalezy jednak uważac gdzie się jedzie ponieważ w tych górach znajduje się najwiekszy park narodowy Bułgarii [Nacionalen Park Riła]. Następnym pasmem górskim na naszej trasie były góry Pirin.
Te pasma praktycznie ze soba graniczą, tak że przejazd z jednych gór do drugich nie zajął nam dużo czasu. Po drodze odwiedzilismy dość ciekawe miasto Sandanskij. Warto zajechać i przejść się w godzinach wczesnopopołudniowych po rozgrzanych do czrwoności chodnikach aby poczuć smak upalnego południa Bułgarii. Upalnego, sennego leniwego i nie spieszącego się miasta. Przy okazji zjedlismy odiad złożony z lokalnych przysmaków w takim lokalnym "barze mlecznym". 3 osobowy obiad za jedyne 18 złotych. No żryć nie umierać
Za cel dalszej włóczęgi obraliśmy okolice Monastyru Rożenskiego.Dojechaliśmy bardzo malowniczą "żółtą" drogą mijając miasteczko o znanej skądinąd nazwie Melnik. Tak, to z tych stron pochodzi to wyśmienite wino. Monastyr Rożenski bardzo się rózni od Monastyru Rilskiego z gór Riła. Rożenskij jest cichy, spokojny, dający możliwość odpoczęcia i wyciszenia się. Bardzo mi przypadło do gustu to miejsce. I oczywiście jak setki innych "turystów-łosi" zostawilismy samochody na parkingu u podnóza góry aby z buta wejść na szczyt do owego monastyru w upale sięgającym 34 stopni. Ale co to dla nas, ludzi znad morza . Oczywiście Bułgarzy wjeżdżali na górę równiutka asfaltową drogą ! Cza było sie uczyć jezyków obcych jak matka kazała !.
Wieczorem całkiem przypadkowo trafilismy na pole namiotowe, agroturystykę kemping. Dość trudno to nam było ocenić. Ale miejscówka przednia. Prowadzą ją małżeństwo Bułgarów. Bardzo miłych i kontaktowych. Pani to świetna kucharka która serwuje wysmienity MiszMasz oraz szopska Sałatkę. Na prawdę wysmienite jedzenie. Oczywiście maja tez swoje domowe wino. I wszystko to w cenach wysoce żenująco niskich !!!! Ciekawostą jest to,że Robert Makłowicz gotował u nich własnie "miszmasz" w jednym ze swych programów.
Gdy tam kiedykolwiek z Was dotrze koniecznie zanocujcie w ich gościnnych progach [maja tez pokój z dwoma podwójnymi łóżkami]. A miejscówka mieści się w wiosce Ljubowiszcze [domek ze slicznym lanszawcikiem walczących niedżwiedzi]. Cisza ,spokój przyroda i milion gwiazd na nieboskłonie...
Niestety, i w tych górach istnieje Park Narodowy i dlatego sie trzeba trzymać utartych ścieżek.
CDN
Cel: Zobaczyć i posmakować Bułgarię
Trasa: Szczecin-Dukla-Presov [SK]-Debrecen [H]-Oradea [RO]-Timisoara-Turnu Severin-Vidin [BG]-Montana-Sofia-Dupnitsa-Rilskij Manastyr-Sandanskij-Melnik-Gotse Delchev-Dospat-Batak-Plovdiv-Burgas-Resovo-Varna-Sighisoara-Brzesko-Szczecin.
Zaraz po przekroczeniu granicy RO-BG przez most nad Dunajem w Vidin rozpoczęlismy się rozgladać za noclegiem. Niestety baza noclegowa w Bułgarii jest wyjatkowo uboga.Istniejące kempingi lub pola namiotowe istniejace na mapach wcale nie musza istnieć w rzeczywistości. Tak też i jest z kampingiem w okolicach Vidin. Dlatego zdecydowalismy się spędzic noc nad Dunajem. W przepieknej miejscówce. Niestety miliony komarów sie dowiedziały o naszym obozie i przybyły nas powitać w swój ulubiony krwawy sposób. Na szczęście około 22 ta krwawa orgia się skończyła i moglismy sie spokojnie napawać piekniem naddunajskiej nocy.
Po ciężkim poranku ruszylismy w kierunku południowym. Niestety "szybki przelot" nijak nie pasuje do bułgarskich warunków jazdy. Drogi są nie równie, dziurawe i bardzo źle oznakowane. Zarówno w znaki poziome jak i pionowe. Styl jazdy Bułgarów tez daje wiele do życzenia. Styl bardzo nonszalancki, brawurowy i bardzo nieprzewidywalny.
Pędzilismy drogą główną w kierunku Sofii.
Stolica Bułgarii jakiegos porażającego wrażenia na nas nie zrobiła. Ot stołeczne miasto z dużym ruchem i korkami na ulicach.
Z ulgą opuszczalismy to miasto kierując się w kierunku gór Riła.Im dalej na południe , tym bardziej krajobraz się zmieniał na przyjaźniejszy.Na nocleg wybralismy kamping "Zodiak".
Bardzo sympatyczne i miłe miejsce na wysokości około 1400 mnpm.W nocy temp spadała do 5 stopni Censljusza. Można rozbic namiot [ 2os-6 lewa], można wynając mały domek [15 lewa]. Ciepła woda, czysta toaleta, świetna kuchnia i szum potoku całą dobę. Rano po sklarowaniu pojazdów ruszylismy dale w drogę odwiedzając przy okazji Rilskij Monastyr [taka bułgarska Częstochowa lub Licheń] Warto odwiedzić ale bez euforii. Góry Riła to dość wysokie góry [choć są małym pasmem górskim] 16 szczytów powyzej 2700 mnpm a 90 przekracza 2000 m.Można się zapuścić w jedną z setek drózek górskich. Drogi bardzo malownicze i dające czasami spora dawke adrenaliny. Nalezy jednak uważac gdzie się jedzie ponieważ w tych górach znajduje się najwiekszy park narodowy Bułgarii [Nacionalen Park Riła]. Następnym pasmem górskim na naszej trasie były góry Pirin.
Te pasma praktycznie ze soba graniczą, tak że przejazd z jednych gór do drugich nie zajął nam dużo czasu. Po drodze odwiedzilismy dość ciekawe miasto Sandanskij. Warto zajechać i przejść się w godzinach wczesnopopołudniowych po rozgrzanych do czrwoności chodnikach aby poczuć smak upalnego południa Bułgarii. Upalnego, sennego leniwego i nie spieszącego się miasta. Przy okazji zjedlismy odiad złożony z lokalnych przysmaków w takim lokalnym "barze mlecznym". 3 osobowy obiad za jedyne 18 złotych. No żryć nie umierać
Za cel dalszej włóczęgi obraliśmy okolice Monastyru Rożenskiego.Dojechaliśmy bardzo malowniczą "żółtą" drogą mijając miasteczko o znanej skądinąd nazwie Melnik. Tak, to z tych stron pochodzi to wyśmienite wino. Monastyr Rożenski bardzo się rózni od Monastyru Rilskiego z gór Riła. Rożenskij jest cichy, spokojny, dający możliwość odpoczęcia i wyciszenia się. Bardzo mi przypadło do gustu to miejsce. I oczywiście jak setki innych "turystów-łosi" zostawilismy samochody na parkingu u podnóza góry aby z buta wejść na szczyt do owego monastyru w upale sięgającym 34 stopni. Ale co to dla nas, ludzi znad morza . Oczywiście Bułgarzy wjeżdżali na górę równiutka asfaltową drogą ! Cza było sie uczyć jezyków obcych jak matka kazała !.
Wieczorem całkiem przypadkowo trafilismy na pole namiotowe, agroturystykę kemping. Dość trudno to nam było ocenić. Ale miejscówka przednia. Prowadzą ją małżeństwo Bułgarów. Bardzo miłych i kontaktowych. Pani to świetna kucharka która serwuje wysmienity MiszMasz oraz szopska Sałatkę. Na prawdę wysmienite jedzenie. Oczywiście maja tez swoje domowe wino. I wszystko to w cenach wysoce żenująco niskich !!!! Ciekawostą jest to,że Robert Makłowicz gotował u nich własnie "miszmasz" w jednym ze swych programów.
Gdy tam kiedykolwiek z Was dotrze koniecznie zanocujcie w ich gościnnych progach [maja tez pokój z dwoma podwójnymi łóżkami]. A miejscówka mieści się w wiosce Ljubowiszcze [domek ze slicznym lanszawcikiem walczących niedżwiedzi]. Cisza ,spokój przyroda i milion gwiazd na nieboskłonie...
Niestety, i w tych górach istnieje Park Narodowy i dlatego sie trzeba trzymać utartych ścieżek.
CDN