Magam Trophy Miastko 2012
: pt 04 maja, 2012
W mocnym składzie [Jachu, Młody i ja] wyjechalismy pooglądać zmagania na trasie tegorocznego rajdu Magam Trophy. Pojechalismy na dwa dni. 2 maja około 13 bylismy juz na trasie. Mieliśmy fart, dzieki koneksjom Miastka mieliśmy VIP owskie wjazdówki na trase rajdu.
Drugiego dnia zawodnicy mieli start o 13, ponieważ byli po nocnym odcinku. Tak więc na OS-ie na który trafilismy widzieliśmy cała stawkę zawodników. Na liscie startowej było około 40 załóg: 30 w Extremie i 10 w Adveture . I ten OS był robiony dwukrotnie. A wyglądało to właśnie tak: http://www.youtube.com/watch?v=35lccCU- ... ture=share
Jak trzeba mieć narąbane pod czaszką, żeby w taki lagier się pchać ?!
Hahaha, no ale z drugiej strony jak trzeba miec narąbane, żeby tak traktować samochód wart 150-250 tys pln ?!
Ten OS był niczym innym, jak wyścigiem wyciągarek, tak na prawdę można kupic na złomie pożądną starą żaliwną wanne , wsadzić do niej 1,9 tdi z Golfa i mechanika ze Stara i miejsce na pudle gwarantowane
.
Klasa Adventure miała troche lżej, z naciskiem na "trochę".
Jak sięgnę pamięcią wstecz, jakieś 6-7 lat temu, to na Magamie w Extremie startowały normalne samochody na 33-35 calowych oponach i mocnych elektrykach lub hydraulikach. Ale można było od razu poznac jakie to auto. Pamietam jaka furorę robili duńczycy swoimi długimi GRami z silnikami 3,3 TDI. A z aut budowanych specjalnie na rajdy były tylko auta Polowca i Luberdy. A teraz ?, Teraz to mozna rozpoznać ze dwa-trzy auta z Extremu jaka maja markę. Reszta to przemyślane konstrukcje typowo rajdowe z mocnymi silnikami benzynowymi mostami portalowymi i wyciągarką mechaniczna.
Trochę inaczej było w Adventure, tu większość aut była rozpoznawalna, Tomcat, G-klasa, GRy i jeden Jeep Wrangler.
Drugiego naszego dnia a trzeciego dnia rajdowego pojechalismy na słynne trawersy w okolicach Bobolic.
Tu mozna było zobaczyć który z zawodników ma jaja, a który wydmuszki. Jak kierowca był ogarniety i auto dobre, dużą część trawersów, podjazdów i zjazdów robił na kołach, ci z mniejszymi "cohones" asekurowali sie winchami. A trawersy takie po 100-200 metrów. Podjazdy powiedzmy na wysokość 3-4 piętra ,niby nie wysoko, ale robiły te podjazdy wrażenie. Byliśmy świadkiem dacha polskiej załogi w dość dziwnej zmocie [połączenia malucha z silnikiem Hondy i zawieszki niewiadomego pochodzenia
]. Po prostu chwila nieuwagi koło wskoczyło na nie duży pieniek na trawersie i dach gotowy. Na szczęscie nikomu nic sie nie stało. Niestety, trasy Extrem i Adventure przebiegały w jednym miejscu lub bardzo blisko siebie i jedni blokowali drugich. Były oczywiście niepotrzebne wymiany zdań czy innych złosliwości. A ciśnienie zawodnicy mieli okrutne.
Tu też była bardzo widoczna różnica między autami z Extremu i Adveture.
Bylismy tez na kolejnym lagrze około 100 długości. I tu również widoczna róznica, były załogi które ten pływający kożuch traw robili na kołach min załoga Duchanika a reszta sie zagłębiała po metrze pod błoto. Jedna litewska załoga miała auto całe z aluminium i na tym kozychu aby odciązyć auto, kierowca oraz pilot wysiedli z auta i samochód sam powolutku kołysząc sie przejechał ten OS bez wyciągarki.
Generalnie rajd na bardzo wysokim poziomie o bardzo wysokim stopniu trudności. Polecam choc raz wystartowac tym dookoła kominowym rajdowcom którzy mają swoje zmoty i zgrywaja duże główki na lokalnych popierdółkach, mierząc się z ociężałymi Patrolami. Nawet startując w klasie Adventure.
Za rok pewnie znów pojadę popatrzeć na tych twardzieli w swych pojazdach które zaprzeczaja prawom grawitacji. Popatrzeć i pozazdrościć.
Drugiego dnia zawodnicy mieli start o 13, ponieważ byli po nocnym odcinku. Tak więc na OS-ie na który trafilismy widzieliśmy cała stawkę zawodników. Na liscie startowej było około 40 załóg: 30 w Extremie i 10 w Adveture . I ten OS był robiony dwukrotnie. A wyglądało to właśnie tak: http://www.youtube.com/watch?v=35lccCU- ... ture=share
Jak trzeba mieć narąbane pod czaszką, żeby w taki lagier się pchać ?!
Hahaha, no ale z drugiej strony jak trzeba miec narąbane, żeby tak traktować samochód wart 150-250 tys pln ?!
Ten OS był niczym innym, jak wyścigiem wyciągarek, tak na prawdę można kupic na złomie pożądną starą żaliwną wanne , wsadzić do niej 1,9 tdi z Golfa i mechanika ze Stara i miejsce na pudle gwarantowane
![n :690:](./images/smilies/690.gif)
Klasa Adventure miała troche lżej, z naciskiem na "trochę".
Jak sięgnę pamięcią wstecz, jakieś 6-7 lat temu, to na Magamie w Extremie startowały normalne samochody na 33-35 calowych oponach i mocnych elektrykach lub hydraulikach. Ale można było od razu poznac jakie to auto. Pamietam jaka furorę robili duńczycy swoimi długimi GRami z silnikami 3,3 TDI. A z aut budowanych specjalnie na rajdy były tylko auta Polowca i Luberdy. A teraz ?, Teraz to mozna rozpoznać ze dwa-trzy auta z Extremu jaka maja markę. Reszta to przemyślane konstrukcje typowo rajdowe z mocnymi silnikami benzynowymi mostami portalowymi i wyciągarką mechaniczna.
Trochę inaczej było w Adventure, tu większość aut była rozpoznawalna, Tomcat, G-klasa, GRy i jeden Jeep Wrangler.
Drugiego naszego dnia a trzeciego dnia rajdowego pojechalismy na słynne trawersy w okolicach Bobolic.
Tu mozna było zobaczyć który z zawodników ma jaja, a który wydmuszki. Jak kierowca był ogarniety i auto dobre, dużą część trawersów, podjazdów i zjazdów robił na kołach, ci z mniejszymi "cohones" asekurowali sie winchami. A trawersy takie po 100-200 metrów. Podjazdy powiedzmy na wysokość 3-4 piętra ,niby nie wysoko, ale robiły te podjazdy wrażenie. Byliśmy świadkiem dacha polskiej załogi w dość dziwnej zmocie [połączenia malucha z silnikiem Hondy i zawieszki niewiadomego pochodzenia
![n :688:](./images/smilies/688.gif)
Tu też była bardzo widoczna różnica między autami z Extremu i Adveture.
Bylismy tez na kolejnym lagrze około 100 długości. I tu również widoczna róznica, były załogi które ten pływający kożuch traw robili na kołach min załoga Duchanika a reszta sie zagłębiała po metrze pod błoto. Jedna litewska załoga miała auto całe z aluminium i na tym kozychu aby odciązyć auto, kierowca oraz pilot wysiedli z auta i samochód sam powolutku kołysząc sie przejechał ten OS bez wyciągarki.
Generalnie rajd na bardzo wysokim poziomie o bardzo wysokim stopniu trudności. Polecam choc raz wystartowac tym dookoła kominowym rajdowcom którzy mają swoje zmoty i zgrywaja duże główki na lokalnych popierdółkach, mierząc się z ociężałymi Patrolami. Nawet startując w klasie Adventure.
Za rok pewnie znów pojadę popatrzeć na tych twardzieli w swych pojazdach które zaprzeczaja prawom grawitacji. Popatrzeć i pozazdrościć.