Przy najblizszej granicy rogi zostaly skonfiskowane jako szczegolnie cenny okaz
Z Chin wrocilismy szczesliwie (jest to najbardziej dziurawa droga na swiecie, ekstrem predkosci wynosi 30 km/h) i pomknelismy pod pik Lenina, gdzie widoki powitaly nas piekne, naprawde polecamy obaczenie base campu. Nastepnie udalismy sie do Tadzykistanu, gdzie widoki takze byly urocze, a noce chlodne. Robilismy tam przelecze po 4600 m n.p.m. Bizun parchal z braku powietrza, ale dzielnie dawal rade. Wrocilismy przez Osh, gdzie musielismy zrobic serwis wahaczy, ktore stracilismy na drodze Sary Tash-Irkeshtam (obydwa gorne tylengo mostu). Nad rzeka Susamyr zrobilismy sobie przerwe, bo spotkalismy sie z Rafalem i Adamem, rodakami z Glogowka, ktorzy wlasnie przemierzaja Kirgistan
http://wyprawy.pizzeria-angelo.pl/Pages/kirgistan/index.html
Oczywiscie koniak Kirgistan lal sie strumieniami w pieknych okolicznosciach przyrody, a opowiesciom o przebytych kilometrach nie bylo konca, poki bohaterowie nie padli na amen.
Nad Susamyrem trzeba bylo zostac jeszcze jeden dzien, tak bylo pieknie zajadac razem polskie konserwy
Pozniej przez dluuugasna przelecz i fajny tunel ruszylismy na Biszkek i w piatek przekroczylismy granice z kazachstanem. O dziwo trwala zaledwie 40 minut
W Almacie zostajemy do wtorku, bowiem kazachowie szanuja weekend, a w poniedzialek maja swieto, a my musimy Bizunkowi zapewnic nowy rozrusznik i tlumik, bo sie w nim rozmawiac nie da. Ponadto bedziemy sie starac o wizy mongolskie, bo nam sie jeszcze wracac nie chce
Pozdrawiamy, QFerki