Strona 2 z 2

: wt 01 wrz, 2009
autor: Robo Lis
Obrazek
Początki nie zachęcały do plażowania.
Obrazek
Rzut oka z wieży ciśnień w Giżycku. Moje buty, po prawej Patrol po lewej przejście dla pieszych. Balkon, na którym stoimy ma balustradę z pleksi, w której można zobaczyć odbicie. Czyli jeszcze raz Patrol i przejscie dla pieszych. Fajne co ?
Obrazek
Gołdap tuż po krótkiej ulewie pojawiły się dwie tęcze.
Obrazek
W "Trzech Świerkach" planujemy dalszą trasę.
Obrazek
Za kolejną górką będzie następna...
Obrazek
Widok z wieży przy Hańczy
Obrazek
Myślę nad Hańczą to rzadka okoliczność
Obrazek
Super atrakcja turystyczna - głazowisko !!!!!
Obrazek
Bardzo często spotykane obrazki - normalnie tu mieszkają ludzie. :roll: :roll:

: śr 02 wrz, 2009
autor: Robo Lis
Jedziemy dalej, na czym to skończyłem ....? A jezioro Hańcza. Wyżej wspomina Góra Leszczynowa zaznaczona jest na mapie jako punkt widokowy faktycznie spełniała by swoje zadanie gdyby nie krzaczory, które chyba tylko zimą są "przezroczyste". Chyba trzykondygnacyjna wieża daje dopiero możliwość obserwowania przepięknej terenowo - wodnej panoramy.

Przewodniki podają jako atrakcję tzw. głazowiska - no to jedziemy zobaczyć. Infrastruktura jest czyli parking, tablica informacyjna i strzałki kierunkowe.
Poszliśmy oczywiście we wskazanym kierunku przez pole, niby droga jest ale to czyjeś pole przecież. Po ok. 200m trzeba przejść nad elektrycznym pastuchem. Następnie wkraczamy na teren opanowany przez stado krów (byków chyba brak). Omijamy miny ekologiczne pozostawione przez rogaciznę. Następnie taplamy się w błotku którego skład chemiczny ma raczej charakter organiczny, a ja tym razem w sandałach (!!!). Przechodzimy przez łąkę, na której leży kilka kamieni wklejonych w glebę. Oooo ... myślę sobie zaczyna się - idziemy dalej no i ..... koniec - rzeka przed nami. No to "curik" na te łączkę żeby pogapić się na na kamyczki :shock:
No mówię Wam super atrakcja !!!! Więcej kamieni jednorazowo można zobaczyć u pierwszego lepszego rolnika w murze okalającum gospodarstwo.
Jest jeszcze opcja, że nie trafiliśmy tam gdzie trzeba. Przewodniki podają, że w okolicy są dwa głazowiska, nie podjęlismy ryzyka ogladania drugiego.
cd. raczej będzie.

: śr 02 wrz, 2009
autor: Robo Lis
Wieczorem dotarliśmy szutrami do Suwałk. Prawie do samego centrum :lol: to oczywiście żart. Suwałki to bardzo sympatyczne miasto, jednak długo tu nie zabawiliśmy bo było już ok 19 więc szukanie miejsca pod namiot należało już rozpocząć. No i zaczęły się schody - karta kredytowa, na której była forsa na paliwo nie "chodzi". Po telefonie do centrum kart płatniczych okazało się, że dopiero jutro będzie karta śmigać mino, że już tydzień wcześniej była aktywowana. Po drodze w Drawnie był ten sam problem i pani z centrum kart powiedziała, że będzie już ok. Jak się okazało w Suwałkach nie było ale to jedyny epizod, który podniósł nam ciśnienie na sielskiej Suwalszczyźnie.

Wieczorem rozbiliśmy namiot w Wigrach na jeziorem nieopodal klasztoru, którego dzwony i kuranty budziły nas i utulały do snu. Co godzina dzwony o 8.00 i 21.00 zasuwały trąby z religijnymi akordami. Tu miała być nasza baza wypadowa. Wokół jeziora Wigry nie ma problemu ze znalezieniem noclegu. Tutaj miały początek wszystkie nasze wyjazdy w teren 8)

: śr 02 wrz, 2009
autor: Robo Lis
Obrazek
Szukanie drogi w "nieznane" często polegało na gapieniu się w dal.
Obrazek
Czasami trzeba wznieść się ponad wszystko,
Obrazek
a dookoła tylko pola i pola
Obrazek
lub prawem chronione strumienie.

Podczas jednego z wypadów w teren odwiedziliśmy wieś Wodziki. Tu ściągnęła nas informacja o zamieszkujących wieś potomkach staroobrzędowców. Dojazd do enklawy „prawosławnych banitów” był wyjątkowo ciekawy. Wodziki leżą w samym centrum Suwalskiego Parku Krajobrazowego ale nie ma tam żadnych zakazów wjazdu czy innych ograniczeń dla samochodów. Do wsi nie ma żadnej asfaltowej drogi, nawet chyba nie ma bruku. Wzniesienia tereny wokół wsi maja ok. 200 m.n.p.m. i przy deszczowej pogodzie trzeba poruszać wajchami od skrzyni rozdzielczej. My niestety trafiliśmy na słoneczko ale jak opuszczaliśmy wieś to zdrowo lunęło (biedni rowerzyści). Krótki ale rzęsisty deszcz pozwolił chwilę się poślizgać w gliniasto – piaszczysto – kamyczkowatych plazmach.
Ale wracając do prawosławnych kultywujących za wszelka cenę starą wiarę. Oczywiście nie będę tu szczegółowo opisywał zależności religijnych ale ciekawe są różnice między starą, a nową wiarą.
Akcja dzieje się w 1667 roku. Wierni zaczynają się kłócić o to iloma palcami należy się żegnać i jak pisać słowo Jezus. Zapewne było i kilka innych kontrowersji ale te podawane są jako główne !!! W konsekwencji zaczynają się emigracje, egzekucje, samopodpalenia (zbiorowe) i różne inne „ciekawe” społecznie zjawiska.
Wieś wygląda jak opuszczona i trudno doszukiwać się tu prawosławnych z innej epoki. Ale ściąga ciekawskich turystów, rowery, samochody, motory co jakiś czas pojawiają się wśród starych chałupinek. Nie ma tu masówki ale ciągle ktoś coś fotografuje. Mieszkańcy musza czuć się jak w zoo. Zapewne kiedyś tu było bardzo spokojnie do chwili gdy w przewodnikach nie pojawiła się informacja o wsi z „innymi ludźmi i z innej epoki”. Przewodniki podają też, że stoi tu molena (cerkiew) z początku XX w. i tzw. bania czyli po prostu sauna. No trzeba to koniecznie zobaczyć!!!! Molena zawarta na trzy spusty, a bania działa – rewelacja !!!! Ale trzeba się umówić – kurde balans. Trzeba wykonać telefon do gościa, on zapewne się pojawia i rozpala ognicho. Byłem chętny do skorzystania z kąpieli ale niestety Mariola powiedziała, że nigdy w życiu tam nie wjedzie. Faktycznie warunki sanitarne pozostawiały wiele do życzenia. Trzeba było mieć tylko nadzieję, ze dym i para wodna wszystko odkaziły. Bania nie posiadała komina oczyszczanie ciała przez wytapianie odbywało się w kłębach dymu i pary. Jak było za gęsto to po prostu otwierało się okno lub drzwi. Jak rozmawiałem z lokalsami to tego rodzaju kąpiele były kiedyś bardzo popularne i do tych Wodziłek przychodziły cale rodziny z innych wsi.
Pomieszczenie wewnątrz było ciemne jak murzyn w tunelu, jak pstrykałem foty to dosłownie „po omacku”. Pierwszy pokoik to chyba szatnia w drugim smażono delikwenta, a przez jego skórę wyciskano z ciała i duszy całe zło czyli toksyny.

Obrazek
działania marketingowe - duch czsów
Obrazek
ale molena zabezpieczona przed wścipskimi turystami
Obrazek
no z daleka można popatrzeć
Obrazek
a reklamy biją po oczach
Obrazek
i jeszcze jeden bilbord
Obrazek
No i sama bania

Co się działo w środku...... to później, idę spać.
cd się odbędzie.

: sob 03 paź, 2009
autor: Robo Lis
Nadszedł czas na "kontinum" jak obiecałem.

Obrazek

A oto droga jakich wiele na Suwalszczyźnie.
Na zdjęciu tego nie widać ale tu miałem zapięty przód, wrzucony bieg i zaciągnięty ręczny. Jak widać podłoże jest delikatnie lepkie, a jest ciepło i sucho. Gdyby padał deszcz to na pewno Patrol by zjechał jak na sankach.

: sob 03 paź, 2009
autor: Robo Lis
A to jest wnętrze tzw. bani czyli niby - sauny

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jak widać na załączonym obrazku w bani jest czarno jak u Afroamerykanina po czarnej kawie w tunelu.
Przez niewielkie okienko światło nie miało możliwości przedrzeć się do środka bo warstwa kurzu skutecznie ograniczała przepuszczalność szyb. Przebywanie wewnątrz bani to jakby przejście w czasie o 100 lat wstecz. Jako, że było jak w ciemni fotograficznej to opcja zamknięcia oczy w celu pobudzenia wyobraźni była zbędna. Tuż na progiem można było ujrzeć wyimaginowane półnagie ciała wieśniaków, z których para wodna i dym wyciskały bezlitośnie wszelakie toksyny.

: sob 03 paź, 2009
autor: Robo Lis
Obrazek

Most na Kanale Augustowskim

Obrazek

Mariolcia na tle Kanału Augustowskiego, możliwe, że właśnie w tej chwili wypowiada jakieś zaklęcie bo musimy przejechać przez .....

Obrazek

: sob 03 paź, 2009
autor: Benes
:)

: sob 03 paź, 2009
autor: Robo Lis
Obrazek

Mimo, że klimaty były swojsko – wiejskie to zdarzały się i takie futurystyczne, a może kosmiczne (???) widoki. Mimo potężnej chęci poznawania skręciliśmy w prawo, …. a może w lewo udając się do miejsca gdzie można było oglądać inne cuda techniki ( bardzie ludzkie)

Obrazek

No to akurat z technika nie wiele miało wspólnego, mam nadzieje , że ten spacerujący po drodze, kogut głuszca nie był sztuczny. Prócz okazałego facia w krzakach chowały się jeszcze dwie płochliwe kurki. Głuszec dość długo się mam przyglądał – jakby ludzi nie widział czy co :shock: :?:

Obrazek

A tu widzimy technikę z początku XX w. Stary młyn w okolicy jeziora Jaczno.

Obrazek

Jak wynikało z jakiejś tablicy informacyjnej napotkanej po drodze ten młyn miał być remontowany.

Obrazek

o kurcze :? lekko nie wyszło :oops: ale mogę opowiedzieć o co chodzi - fotkę zrobiłem pod młynem, a ściślej pod rynną doprowadzającą wodę do koła młyńskiego. Dziś w malowniczy sposób przecieka przez nią woda kiedyś zapewne była szczelna i kierowała całą energię na łopaty pracowitego mechanizmu.

Obrazek

widok boczny

Obrazek

jedziemy dalej w poszukiwaniu technicznych ciekawostek.

Obrazek

Wyciąg narciarski na Górze Jesionowej (252 m.n.p.m) z widokiem na przepiękne Jezioro Szelment Wielki. Góra która jest chyba Mekką suwalskich narciarzy. Kilka tras oplata wszystkie zbocza na szczycie „schronisko” u podnóży sieć parkingów. Stoki są oświetlone, a na kaprysy zimowej aury jest alternatywny system sztucznego zaśnieżania.

: sob 03 paź, 2009
autor: Robo Lis
Nasza baza nad Wigrami i w Wigrach bo to jezioro i wieś.

Obrazek

Mieszkaliśmy oczywiście w tym mały, okrągłym przy samej ziemi.

Obrazek

Bywały tłuste chwile i coś jedliśmy.

Obrazek

Mapa, słonce i dziennik wyprawy .... brakuje kawy :?

Obrazek

był też czas na medytacje.

No i tak ja się meczę przy rozbijaniu obozu :twisted: , wymyślam trasy, robię kolację, piszę pamiętnik z wyjazdu, zaklinam pogodę :roll: (patrz – medytacje), a Mariolcia !!!!
sami zobaczcie: :shock:



Obrazek

: śr 14 paź, 2009
autor: Robo Lis
Pizga jak w Kieleckiem więc dobrze przypomnieć sobie letni wypad. Oto moje wyjście z Wigier. Linia brzegowa tego jeziora ma około 60 km długości, wycieczka w pław dookoła była raczej niewykonalna. Można to było zrobić przy użyciu samochodu, roweru, a część Wigierską kolejką wąskotorowa. Ta ostatnia atrakcja jest dość fajowa. Jak to bywa ten starodawny środek transportu służył przede wszystkim drwalom. Start kolejki z punktu A do punktu B jest oczywiście o określonej godzinie, a przejazd trwa łącznie ok 3 godzin. W tym czasie są chyba cztery przystanki. Podczas przerw można podziwiać rożne widoczki, a co bardziej inteligentni wczytują się w teksty umieszczone na tablicach informacyjnych. A to o jeziorze, a to o faunie i florze, a to o bartnikach no i w końcu o samej kolejce i jak to drewno spławiano. Ogólnie w porządku wycieczka ale powrót z punktu B do A już trochę nudny.
Na stacji głównej działa restauracja ale nie polecam. Obsługa nieprofesjonalna, drogo i byle jak przyrządzone. Zamówiliśmy pierogi i dostaliśmy jakąś paćkę, nawet nie były dokładnie odsączone, a część pierogów była rozerwana. Danie zwróciliśmy i wróciliśmy do naszej bazy na pyszny obiadek "U Haliny" (nad Wigrami)

Obrazek

: śr 14 paź, 2009
autor: Robo Lis
A to kilka ciekawostek technicznych. Brama do klasztoru w Sejnach wykonana przez warszawską firmę.

Obrazek

Bardzo ciekawe łączenie drewna z metalem. Taka konstrukcja stała przy przydrożnym krzyżu. Taka budka miał funkcję (chyba) poczekalni lub było to pomieszczenie służące do przechowywania świeczek, doniczek itp


Obrazek

: śr 14 paź, 2009
autor: qsma
Robo Lis pisze:
Na stacji głównej działa restauracja ale nie polecam. Obsługa nieprofesjonalna, drogo i byle jak przyrządzone. Zamówiliśmy pierogi i dostaliśmy jakąś paćkę, nawet nie były dokładnie odsączone, a część pierogów była rozerwana. Danie zwróciliśmy i wróciliśmy do naszej bazy na pyszny obiadek "U Haliny" (nad Wigrami)


niektóre sklepiki w Bieszczadach też jeszcze z komuny nie wyszły :D

: śr 14 paź, 2009
autor: Robo Lis
Ale w Bieszczadach jest ok i im dłużnej nie wyjdą tym lepiej. A w tym przypadku to normalna lipa była. Suwalszczyzna jest bardzo mocna w sprawach turystyki szeroko rozumianej. Ale jak pojawią się goście z kolejki i wypadnie 50 głodnych twarzy to obsługa restauracji chyba panikuje :shock:

: czw 15 paź, 2009
autor: konger
Wąskotorówka w Wigierskim Parku Narodowym to jedyna, samofinansująca się kolej w Polsce. Mieli plany, by przedłużyć linię o kilka km, ale nie wiem, czy to uczyniono (w sensie chyba zarabia na siebie).

: czw 15 paź, 2009
autor: Robo Lis
Obrazek

Kolejka jest oczywiście atrakcją turystyczna i faktycznie finansowana jest z prywatnych pieniędzy. Prócz podstawowej swojej pokazowej funkcji spełnia też inne zadania, organizowane są śluby lub inne imprezy. Scenariusze takich tematycznych wycieczek mogą być rożne w zależności od fantazji zleceniodawcy.

Obrazek

Przystanki są atrakcyjne, a tablice informacyjne ciekawe. Na punkcie traktującym o bartnictwie jest prawdziwy ul z prawdziwymi pszczołami, a na drzewie wisi manekin „prezentujący” pracę leśnego pszczelarza.

Obrazek

: pt 16 paź, 2009
autor: Diabeł
Jest jeszcze jedna wąskotorówka w polsce w Biskupinie która jeździ aż do Żnina, również w celach turystycznych ;)

: pt 16 paź, 2009
autor: Aganiok
I gdzieś w okolicach Rewala czy Pobierowa.... Gdzieś tam. Jechałam nią ale dawno to było.