rage_dave pisze:No właśnie mam raczej wrażenie, że wszyscy mówią, że trzeba władować bardzo dużo pieniędzy w kupno Patrola i potem jeszcze drugie tyle na tuning, bo bez tego nie ma ofrołdu
Tu bardziej chodzi o co innego.
Dla przykładu: Mati jest świeżym, entuzjastycznym zwolennikiem ofrołdu, który szuka pierwszego auta.
Dysponuje budżetem, który określił poprzez swoje posty na poziomie - powiedzmy 25-30k pln.
I oczywiście w takiej forsie znajdzie gablotę, zrobi ją, itp. Pojeździ.
Jeśli będzie miał awarie - zderzy się z rzeczywistością finansową. Jak?
Jeep. Fajne auto, dużo mocy, momentu. Jednakże przy standardowym zawieszeniu, nawet po zmianie kół na MT, dużego rozmiaru, okaże się że nie wymienił półosi na twardsze, przegubów, itp. Zrobi lift - czyli przeniesie wyżej środek ciężkości. Działające na wahacze siły zrobią swoje. Awarie zawieszenia/ reduktora/ skrzyni będą kosztować.
Wyda 23k na okazyjnego WJa, dołoży 4 na nowe koła MT, kupi wyciagarę - z montażem za 2,5k. Dołoży CB radio.
Wymieni głośniki i radio na nowe; A CO. Niech gra fajnie. Może kupi zderzak ze stali, no przecież to na początku najważniejsza sprawa
Czyli 2,5k. Mamy 32k na tę chwilę. Auto już wygląda, do terenu przygotowane jest średnio.
Jeździć nie umie, więc pewnie szybko coś urwie, zmieli, itp. Awarie = koszty.
Uwierzcie, że rzadkością są młodzi ludzie, którzy są opanowani na tyle, żeby nie mieć chwili 'a pójdę pełną petardą' przez to błoto...
Dlaczego doradza się Patrola? Ze względu na to, że ma przewymiarowane mosty, zatem dokonanie modyfikacji jest łatwiejsze.
Zawieszenie jest legendarnie pancerne, co nie znaczy że bezawaryjne. Jest trwałe i odporne na udary. Mosty Patrola wykorzystuje się przy budowaniu zmot z wielkimi silnikami, bo to po prostu wytrzymują.
Oczywiście na początku drogi kupujesz auto z określonym budżetem i 25k na Patrola to trochę mało, żeby jego stan pozwolił na bezawaryjną jazdę. Modyfikacje kosztują. I nie chodzi o budowanie auta megazmoty, tylko o udoskanalanie.
To później może się przerodzić w chorobę, bo zawsze coś można zmodyfikować. Dołożyć. Wzmocnić.
W skrócie: lift - 4-5k, wyciągara - 3k, koła - 4,5k, zderzaki - 4,5k, blokada przód od ARB, A CO! - 5k, dodatkowy zbiornik wody - 2,5k, webasto - 3,5k, system kompresora, zabudowany w obudowie - 2,5k, zabudowa do spania - 4k i tak można w nieskończoność...
Dlatego pierwsze auto kupuje się całkowicie bez wiedzy, z kumplem - bo to początek drogi, na decyzję JAKIE auto na start.
Ale też początek drogi z modyfikacjami. Awariami.
Dużo ludzi, po pierwszym i wymarzonym aucie odpuściło - bo koszty przerosły oczekiwania.
I tu druga strona medalu.
Na świecie, na tym forum, w każdym zakątku Polski - oprócz studenta, który CHCE, bo mu się terenówki podobają - są też ludzie, którzy od wielu lat zajmują się topieniem pieniędzy w błoto. I są to często ludzie bardzo majętni - przecież ostatnio ktoś wydał 200k na renowację Patrola na glanc.
Trzeba sobie uzmysłowić, że jest grupa ludzi, dla których zakup auta nie wiąże się z wydzieleniem z portfela 25k i koniec, tylko ze znalezieniem auta w doskonałym stanie - i powiedzmy Patrol bez modyfikacji, ale w stanie fabrycznym niech kosztuje 60k - i taki ktoś to kupi.
A potem zamówi modyfikacje z górnego C. Za kolejne 50k.
Pomińmy aspekt, że zamożni ludzie mają łatwiej, bo to oczywiste.
Jednakże fajnie zbudować sobie auto, które nie jest zgnite, nie smierdzi bagnem. Jest czyste, świeże i bez rdzy. Zakonserwowane.
Przygotowane tak, że ma każde wyposażenie jakie jest potrzebne, oraz dodatkowe, kolejne niepotrzebne, które 'ktoś mu doradził że musi mieć'.
Jedną rzeczą, która nas wszystkich łączy jest to, że niezależnie od tego, czy masz nowego Rubicona za 150k czy auto za 10k i właśnie je po raz pierwszy topisz - jest zamiłowanie do jazdy w terenie. W grupie różnice aut się zacierają; choć ciężko jest jechać Samurajem w koleinach Patrola. Pojedziesz - zobaczysz.
Reasumując; oczekiwania w zderzeniu z rzeczywistością, z możliwościami finansowymi (i czasowymi, jeśli ktoś to lubi robić sam, bo się zna) to są skrajnie różne rzeczy.
I ponowię propozycję - Mati: jeśli nie jesteś zdecydowany na rodzaj ofrołdu, popróbuj. Pooglądaj. Nawet na jutubie. Popatrz na dalekie wycieczki i spanie w aucie. Zmarznij w aucie (i dojrzej do zakupu webasto). Zobacz jak się jeździ przez wodę, piaski, błota. Pojedź na rajd jako widz i powąchaj przypalonego błota. Poczuj wibracje od V8-mki, która ryczy i ukręca wszystko
A przy okazji, zbieraj forsę.
Bo Twoje wymarzone auto nie będzie pierwszym, drugim. A raczej trzecim lub kolejnym...
Przeżyjesz awarie, modyfikacje. Zbudujesz coś samemu (nie swoimi rękami, ale będziesz wiedział co i jak jest w Twoim aucie pomontowane), żeby w razie awarii w środku Kazachskich stepów poradzić sobie z naprawą i jazdą dalej.
Być może dlatego poradą doświadczonych Kolegów jest kupić auto w dobrym stanie, za niemałe pieniądze, bo są już po tych krokach...
Później ciesz się zdobywanym doświadczeniem, zdobytymi trasami.
Zetnij drzewo, zaoraj błoto, zburz dom i rozjedź kota
Bądź sobą i realizuj swoje pasje, zamiast siedzieć na kanapie...
Czego wszystkim, włączając Ciebie życzę!
Idę na herbatę.
Bo mi w gardle zaschło od tego pisania...